Tatatadam!
Proszę bardzo! Kolejny rozdzialik, a nowy i Ness chyba zacznie się dzisiaj pisać :D
Miłego czytanka
Bartman
przywiózł moje walizki. Były dwie. Większa z ubraniami a druga,
mniejsza z bronią, dokumentami i pieniędzmi. Szybko sięgnęłam po
czystą, czerwoną, koronkową bieliznę, ciemne jeansy, czarny
T-shirt i skórzaną kurtkę, którą na razie rzuciłam na łóżko.
Teraz sięgnęłam po mniejszą walizkę. Wyjęłam noże, dwa
pistolety, naboje, kabury-jak na razie wszystko co do ilości się
zgadzało. Pieniądze również w nienaruszonym stanie, paszport,
dowód osobisty. Wszystko było jak należy. Postawiłam nogę na
łóżku, podwinęłam nogawkę i przypięłam sobie paski z nożem.
Drugi chciałam zapiąć na przedramieniu, kiedy ktoś zadzwonił do
drzwi. Coś mi nie pasowało, bo przecież na dole był strażnik i
zawsze wcześniej pytał czy wpuścić danego gościa ale może Jake
wcześniej do poinformował na ko kogo czeka, chociaż mi nie raczył
powiedzieć. Stanęłam więc nieruchomo i nasłuchiwałam. Jake
podniósł się z kanapy i poszedł do przedpokoju. Szkoda, że jego
drzwi nie miały wizjera ale trudno, co może się stać? Kto niby
może tu wejść kto zagrozi Jacob'owi? Sekundę przed tym, jak
otworzył drzwi tknęło mnie coś, żeby przeszukać teren.
Uwolniłam moce i wystraszona wybiegłam z sypialni. Spojrzałam w
stronę drzwi wejściowych. Trzech wampirów. Jeden z martwym
Bartmanem trzymając go za kark, drugi przyczajony z tyłu i trzeci z
pistoletem wymierzonym w Jacob'a, który jeszcze w tym czasie nie
zdążył ogarnąć sytuacji. To była wada wilkołaków. Pod
postacią człowieka, zmysły miały równie czuło jak u wilka ale
już nie poruszały się z taką prędkością. Mierzył w Jacob'a, i
już naciskał spust, kiedy rzuciłam w niego nożem, który akurat
trzymałam w ręku. Tak się cieszyłam, że nie zdążyłam go
zapiąć, bo nie musiałam go odpinać. Trafiłam go w serce, przez
co wywaliło go do tyłu ale i tak zdążył strzelić niestety
trafiając w Jacob'a, który dopiero zaczął mnie wołać. Nawet nie
zauważył, że już przyszłam, ale to spowolnienie, naprawdę nie
było na jego korzyść. Mój wspaniały wilkołak opadł na podłogę,
odwracając się jeszcze w moją stronę. Nie mając na razie szans
aby do niego podejść podpaliłam tego wampira po lewej. Ten po
prawej ruszył w moją stronę. Ruszyłam więc na niego, w połowie
drogi skoczyłam pod sam sufit i przelatując nad nim wyrwałam mu
głowę. Ten trzeci dopiero wyjmował nóż z serca bo był długo w
szoku i unieruchomieniu. Takie trafienie go nie zabiło. Jedynym
sposobem na zabicie wampira jest wyrwanie my głowy lub serca.
Podbiegłam do niego wbijając szpony w gardło. Złapał mnie za tą
rękę chcąc się wydostać. Był młodym wampirem, z pewnością
starsze były tamte wampiry, które z łatwością przyszło mi
zabić. Podniosłam go do góry przez co zaczął wierzgać nogami
mimo że był wyższy ode mnie.
-Jak
mnie znalazłeś?!-warknęłam. Nie chciał odpowiadać więc mocniej
zacisnęłam swoją dłoń na jego gardle. Po palcach spływała mi
jego krew a pod paznokciami czułam jego żyły.-Gadaj, to cię
oszczędzę.-powiedziałam.
-Jabari
kazał nam ciebie odnaleźć. Pytaliśmy o ciebie w najbardziej
zaludnionym mieście wampirów. Kiedy się dowiedzieliśmy, gdzie się
zatrzymałaś czekaliśmy na ciebie, ukryci pod niewidzialną osłoną
w hotelu pod twoimi drzwiami każdej nocy i każdego dnia. Aż zjawił
się ten lokaj po twoje rzeczy.-Tak jak myślałam, naiwny dzieciak.
Jabari się nie postarał, na pewno ma wielu innych, silniejszych
wampirów. Wbiłam paznokcie drugiej ręki w jego serce.
-Ale
mówiłaś..-zaczął ale mu przerwałam.
-Zmieniłam
zdanie.-syknęłam wyrywając jeszcze ciepłe od czyjejś krwi serce
i spuszczając go na ziemię. Zrobiłam krok do tyłu nad Jacob'em i
klęknęłam przy nim. Sprawdziłam ledwie wyczuwalny puls i
wymacałam okolice rany. Został postrzelony w ramię, zaraz nad
sercem. Rozerwałam jego koszulę patrząc na ranę. Ciężko było
mi powstrzymać się od napicia się jego krwi, pachniała tak
kusząco. Ale jeśli już raz dałam radę to i teraz też dam.
Objęłam jego twarz dłońmi nachylając się nad nim.
-Jake,
Jacob. Słyszysz mnie?-Tylko otworzył trochę oczy, ledwie
przytomny.-Ufasz mi? Prawda? Będzie dobrze, tylko mi
ufaj.-powiedziałam. Wiedziałam, że muszę wyjąc kulę i to tak,
żeby stracił przy tym jak najmniej krwi, co zapewne będzie
ciężkie. Ale aby wyjąc kulę musiałam bardziej rozciąć skórę
wokół rany. Pobiegłam więc szybko do łazienki, wzięłam wodę
utlenioną i przemyłam nią ręce. Wróciłam po kilku sekundach do
Jacob'a i znów klęknęłam przy nim.
-Będzie
boleć.-ostrzegłam cicho. Lewą ręką ucisnęłam okolice rany i
wyciągnęłam prawą rękę nad niego. Zawahałam się na chwilę
zastanawiając się czy dobrze robię ale innego wyjścia nie
widziałam. Swoim twardym paznokciem rozcięłam jego skórę
najdelikatniej jak tylko mogłam. Widziałam jak resztkami sił Jake
zacisnął mocniej szczękę i dłonie w pięści jednak nie wydał z
siebie żadnego odgłosu. Teraz przede mną było jeszcze gorsze
zadanie. Zamknęłam na chwilę oczy aby nie patrzeć na krew, która
teraz mocniej się lała, była tak kusząca a ja musiałam na chwilę
ochłonąć. Jednak z drugiej strony wiedziałam, że muszę się
streszczać. Jacobowi kończył się czas na życie a mi na ucieczkę
stąd. Nie wiedziałam na pewno czy te wampiry zdążyły powiadomić
Jabariego o moim miejscu pobytu ale dla bezpieczeństwa musiałam
stąd uciekać. A razem ze mną i Jacob. Urwałam kawałek swojego
podkoszulka i przyłożyłam do rany lewą ręką. Dwa palce prawej,
teraz już bez większego zastanawiania się włożyłam w ranę.
Jake wygiął się z bólu i krzyknął przeraźliwie. Wiedziałam
jaki ból mu zadałam ale musiałam to zrobić dla jego dobra.
Złapałam szybko kulę i wyszarpując ją z jego ciała szybko
przyłożyłam kawałek mojej koszulki do rany by zatamować krwotok.
Kulę odrzuciłam gdzieś na bok i ucisnęłam lekko ranę. Całe
ręce miałam już w jego krwi ale teraz już mi to nie
przeszkadzało. Wiedziałam, że nie mogę już więcej, nigdy
więcej, pod żadnym pozorem napić się jego krwi. Ani jednej
kropelki. Zostawiając go na chwilę samego pobiegłam do łazienki,
do szafki z apteczką. Wzięłam stamtąd jałowe opatrunki, bandaże,
gaziki, igłę, nitkę i jakieś maści odkażające. Jake oddychał
ciężko, wiedziałam, że rana nadal bardzo go boli. Posmarowałam
więc szybko jej okolice maścią odkażającą. Przemyłam igłę
wodą utlenioną i nawlekłam nitkę. Musiałam teraz zaszyć ranę
bo nie byłam pewna czy nawet u wilkołaka sama się zrośnie.
Nachylając się bardziej nad nim zaczęłam zszywać jego skórę.
Zacisnął pięści jeszcze mocniej i syknął z bólu.
-Spokojnie
Jake, już kończę.-starałam się go jakoś uspokoić. Skończyłam
zszywanie i zajęłam się opatrunkiem. Zrobiłam wszystko jak
najstaranniej tylko mogłam i przeniosłam Jacoba do sypialni aby
odpoczął. Oddech powoli mu się uspokajał ale był nadal bardzo
słaby. Serce ledwo pompowało krew, był blady jak trup i nie
wiedziałam czy da radę przeżyć dobę. Ale przecież musiał, był
wilkołakiem. Musiał się z tego jakoś wylizać. A ja mu przy tym
pomogę, na pewno go nie zostawię. Obiecałam sobie i zaczęłam nas
pakować. Skończyłam zakładanie swojej broni i pomyślałam, że
Jacobowi też się przyda, więc zostawiłam an wierzchu też coś
dla niego. Nie chciałam, żebyśmy byli obładowani więc pakowałam
nas tylko do dwóch plecaków. W pośpiechu do jednego wzięłam
wszystkie dokumenty swoje i Jacoba, pieniądze i karty kredytowe,
kluczyki do samochodu, do tego opatrunki na zmianę dla Jacoba i
leki, które mogły się przydać a które znalazłam w szafce. Do
drugiego wrzuciłam resztę broni i coś o czym sobie w ostatniej
chwili przypomniałam. Książkę, która z pewnością pomoże mi
odkryć, kim dokładniej jestem. Wsunęłam ją ostrożnie do plecaka
z bronią. Wszystko zajęło mi zaledwie trzy minuty więc szybko
zajęłam się ciałami wampirów i Bartmana. Przeniosłam je
wszystkie do salonu i ułożyłam na jednej kupce po czym spaliłam.
Wytarłam ślady krwi na korytarzu przed mieszkaniem i wróciłam do
Jacob'a. Wyraźnie słyszałam, że serce jest już mocniejsze i da
sobie jakoś radę. Nie wiedziałam, że wilkołaki są aż tak
mocne. Jednak wiedziałam, że teraz Jake potrzebuje naprawdę dużo
odpoczynku co nie będzie takie łatwe do spełnienia, skoro
musieliśmy uciekać.
Rozdział trochę krótki ale coś sie przynajmniej dzieje :D
KOMENTUJCIE!!!
Rozdział trochę krótki ale coś sie przynajmniej dzieje :D
KOMENTUJCIE!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz