Jejciu, pierwszy rozdział :D
Polecam go pierwszej osobie, która go skomentuje :D
Mam nadzieję, że będzie się podobać i życzę miłego czytania.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Uwielbiałam
te chłodne wrześniowe poranki, kiedy zbierając się w pośpiechu
robiłam wszystko to czego nie musiałam i nic z rzeczy, które
powinnam była zrobić. Tak samo było i dzisiaj. Szybko przelatując
szczoteczką od tuszu po rzęsach przewróciłam już piankę do
włosów mojej mamy i zrzuciłam szczotkę do włosów. Moje włosy
nadal były w nieładzie ale szczerze mówiąc, takie lubiłam je
najbardziej. Wyglądałam na seksowniejszą, a tego mi raczej
brakowało. Lekko przypudrowałam nosek, żeby się nie błyszczał.
Ogarnęłam szybko włosy ale i tak nie zrobiłam z nimi nic
szczególnego, nadal były rozpuszczone niczym.. coś na wietrze.
Założyłam wieczorem naszykowane ubranie, wiedziałam, że dzisiaj
nie zdążę nic wybrać. Biała koszula z ćwiekami na kołnierzyku,
czarna, krótka spódnica z wyższym stanem i żakietem do kompletu
były idealne na rozpoczęcie ostatniej klasy w liceum. Nie wiem
sama jak moją mamę udało się naciągnąć na tak krótką (według
niej, według mnie była po prostu stosownie krótka) spódnicę ale
bardzo się z tego cieszę.
-Jessica!
Chodź na śniadanie bo się spóźnisz!-Krzyknął z dołu tato. Był
taki kochany, że wstał specjalnie wcześniej, żeby zrobić mi
śniadanie. Mama już dawno była w pracy a on, ma dzisiaj na
później. Jest architektem w całkiem dużym biurze projektowym i
właściwie pracuje w domu ale czasami musi jeździć na spotkania z
klientami/
-Już
schodzę! Minutka!-Odkrzyknęłam. Wychodząc z pokoju popsikałam
się jeszcze perfumą i chwyciłam torebkę. Zbiegłam na dół do
kuchni i usiadłam przy śniadaniu. I tak nie zjadłam całego, przez
co tato narzekał, że jak zwykle za mało jem, co moim zdaniem nie
było prawdą. Jadłam w sam raz. Ale wiem, że się o mnie troszczy.
Założyłam buty na obcasach, sięgnęłam po beżowy płaszczyk
jesienny i poszliśmy z tatą do samochodu. Namówiłam go, żeby
mnie podwiózł.
Szybko
byliśmy na miejscu. Dziękując za podwózkę wysiadłam z auta i
podbiegłam do koleżanki. Razem poszłyśmy na salę. To były trzy
dłużące się godziny nudy, ale w końcu się skończyło. Teraz
mam całe popołudnie wolności z moją przyjaciółką Nathalie
Szłyśmy właśnie aleją sklepów i rozmawiałyśmy o chłopakach,
nasz ulubiony temat.
-Nathalie,
nie udawaj. Widziałam jak patrzyłaś na Davida, mnie nie oszukasz.
Wiem, że on ci się podoba tylko nie rozumiem dlaczego nie chcesz do
niego zagadać.-Mówiłam do niej.
-Przecież
nie mam u niego szans.-Narzekała.-Na pewno niedługo zgarnie go
Katherine.-Ciągnęła. Prawda była taka, ze Natasha była chyba
najładniejszą dziewczyną w szkole tylko może troszkę...
zdominowaną przez dwie idiotki. A dokładniej przez Katherine i
Alex. Obie były koszmarnie brzydkie ale chłopaki je lubili bo...
szczerze mówiąc po prostu były łatwe. Jestem pewna, że przespały
się już z kilkoma chłopakami z naszej szkoły. Zresztą to nie są
moje moje domysły. One same się tym szczycą. Sama nie rozumiem jak
można lubić kogoś tylko dlatego ale facetów nikt nie zrozumie.
Oczywiście, nie wszyscy tacy są ale niestety ci najładniejsi tak.
A co do tego, że już w tak młodym wieku nie są dziewicami to
uważam, że to głupota. Niszczą sobie tylko życie. Może i przez
to, że nie jestem taka jak one nie miałam z byt wielu chłopaków
ale na to przyjdzie jeszcze czas. Szczerze mówiąc to miałam
jednego chłopaka ale nie chcę o tym mówić.
-Nie
przejmuj się Nati. Poczekamy, zobaczymy. Może to i nawet lepiej
jeśli ona pierwsza go zgarnie. Jeśli jest naprawdę fajny to nie
będzie chciał się z nią zadawać. A jeśli będzie się z nią
szwendał to znaczy, że to kolejny idiota, a ty tylko traciłabyś
na niego czas.-Pocieszałam ją. Byłyśmy przyjaciółkami od
zawsze. Ona mieszka dwa domy dalej więc naprawdę bardzo dobrze się
znamy.-Chodź, idziemy na ciastko?-zaproponowałam i nie czekając na
odpowiedź pociągnęłam ją w stronę naszej ulubionej kawiarni.
Już
byłyśmy przy drzwiach, kiedy usłyszałam pisk opon. Spojrzałam w
tamtym kierunku i zobaczyłam czarny samochód wpadający w poślizg
i ledwo unikający zderzenia z jadącym z naprzeciwka. Wpadł na
chodnik kilkanaście metrów od nas. Nikt z niego nie wysiadał, nie
ruszał, nie gasił silnika. Nic się nie działo. Patrzyłam wprost
na szybę od strony kierowcy ale nikogo nie widziałam, bo była
przyciemniana, tak jak wszystkie pozostałe. Jednak nie wiem dlaczego
miałam wrażenie, że ktoś kto siedział za kierownicą patrzył
się wprost na mnie. Nie, przecież to niedorzeczność. Ja jednak
nadal nie mogłam oderwać oczu od szyby mając nadzieję, że
zobaczę twarz kierowcy. Jednak on nadal nic nie robił.
-Jess...Jessica.-Usłyszałam
głos Nathalie wybudzający mnie z tego dziwnego transu.-Idziemy czy
nie?-zapytała gdy w końcu na nią spojrzałam.
-Tak,
tak, przepraszam.-Odpowiedziałam po czym podeszłyśmy do drzwi.
Łapiąc klamkę spojrzałam jeszcze raz w kierunku samochodu ale i
tak nie zobaczyłam mężczyzny siedzącego w nim. O ile to był
mężczyzna. Wchodząc do środka nadal czułam się obserwowana
przez tego kogoś ale najwyraźniej miałam jakieś dziwne złudzenia.
Świetne! Jetem ciekawa kto był w samochodzie....
OdpowiedzUsuńKiedy next?